Przejdź do głównej zawartości

Książkowy styczeń


Jest już siódmy dzień lutego, a ja dopiero teraz przychodzę do Was z małym podsumowaniem stycznia. Dotarło do mnie kilka ciekawych lektur, a na dodatek, w pierwszym miesiącu roku przeczytałam parę intrygujących i godnych polecenia tytułów. O większości z nich, pisałam już na blogu ;)


Rok 2017 jest dla mnie pełen zmian. Ograniczam się z nowymi książkami oraz współpracami. Być może w ogóle z nich zrezygnuję. Wtedy będę mogła z czystym sumieniem skupić się na tych lekturach, które już u mnie na półkach stoją. A jest ich sporo! 

Dodatkowo, już od ponad miesiąca nie opublikowałam żadnego filmiku na kanale Herbatka z książką. I nie żałuję swojej decyzji o przerwie z nagrywaniem. Dało mi to trochę luzu i bez stresu mogę czytać i nie myśleć o tym, czy jutro będzie dobre światło do nagrać, albo czy sąsiadom nie zachce się remontu i wiercenia od siódmej rano. Nie mówię, że zrezygnuję całkowicie z YouTube, jednak na ten moment nie wracam. 


I nastał już moment, kiedy pochwalę się Wam swoimi małymi zdobyczami książkowymi. Sama niczego nie kupiłam w styczniu, więc jestem z siebie dumna, że wypełniam swoje postanowienie bez problemów. Bo właściwie nic mnie nie kusiło w ubiegłym miesiącu, zobaczę jak to będzie w kolejnych ;) 

W styczniu zrobiłam coś nowego. A może starego, tylko dawno nierobionego przeze mnie. A mianowicie, byłam w bibliotece i wypożyczyłam książkę! Szok! Jednak uważam, że to była dobra decyzja i być może będę kultywowała chodzenie do bibliotek po konkretne tytuły. ;) 

Od Wydawnictwa Prószyńskiego dotarła do mnie papierowa wersja książki Niewidzialne życie Iwana Isajenki. Jest to bardzo dobra i poruszająca historia niepełnosprawnego chłopaka z Białorusi. Serdecznie polecam wszystkim, którzy lubią tego typu wstrząsające i prawdziwe lektury. Więcej możecie  przeczytać w mojej recenzji
Mój dziadek fałszerz oraz Zmiłuj się nad nami, to ebooki również od Wydawnictwa Prószyńskiego. Moim celem na 2017 rok jest czytanie większej ilości historii prawdziwych, o wojnie, o ludziach z krwi i kości. Z tego też powodu powyższe dwa tytuły znalazły się na mojej wirtualnej półce. Mam nadzieję, że będą to dobrze napisane historie.  

Ścieżki nadziei od Wydawnictwa Znak, to książka, której zostałam ambasadorką. 1 lutego miała swoją premierę, a ja dopiero rozpocznę swoją przygodę z nią. Będzie to dla mnie również pierwsze spotkanie z prozą Richarda Paula Evansa i mam nadzieję, że się nie zawiodę! 
Jeżeli macie ochotę na mały rabacik na książkę Ścieżki nadziei, to klikajcie t u t a j.
Caraval. Chłopak, który smakował jak północ mogłam przeczytać jeszcze przed premierą dzięki Wydawnictwu Znak/Więcej Kultury. A książka będzie dostępna w sprzedaży już 15 lutego ;) R e c e n z j a
Diabolika, to także książka którą mogłam przeczytać przed premierą. Jest to nowość od MoondriveRównież będziecie mogli ją zakupić 15 lutego, więc szykują się dwie bardzo intrygujące, choć bardzo różne, premiery jednego dnia. R e c e n z j a

Szkoła latania, Blisko chmur oraz Szept wiatru otrzymałam do recenzji od Wydawnictwa Videograf i samej autorki, Sylwii Trojanowskiej. Jestem już w połowie tej trylogii i wkręciłam się bardzo w perypetie Kaśki Laski. Pozytywnie mnie zaskoczyła pierwsza część. To taka lekka literatura, kobieca i młodzieżowa jednocześnie, a porusza ważne tematy, bardzo życiowe, codzienne. 




A teraz przejdę do tego co udało mi się przeczytać w styczniu. Jestem zadowolona ze swojego wyniku i z tego, co właściwie czytałam w ubiegłym miesiącu. Mam nadzieję, że kolejne miesiące będą dla mnie tak łaskawe czytelniczo i moja wena nie przeminie! 

Wiecie już, że przeczytałam Caraval. Chłopak, który smakował jak północ (wciągająca i elektryzująca!), Diabolikę (zmuszająca do myślenia i pełna akcji powieść), oraz Niewidzialne życie Iwana Isajenki (fantastyczna i poruszająca!). 
Rok rozpoczęłam jednak znakomitą lekturą Ginekolodzy (r e c e n z j a), która wstrząsnęła moim światem i otworzyła oczy na omawianą w niej dziedzinę medycyny. I chcę więcej, dlatego z chęcią sięgnę po inne tytuły autora. Myślę, że był to w pełni udany prezent podchoinkowy od mojego narzeczonego ;)
Przeczytałam również dwie książki obyczajowe, kobiece, w których nie brakowało tajemnicy i mroku, czyli Dziecko wspomnień od Wydawnictwa Kobiecego (recenzja), a także Bliżej niż niebo Wydawnictwa WAB (r e c e n z j a).
Pochłonęłam też (wolniej niżbym tego chciała...) Behawiorystę Remigiusza Mroza. Nie jestem w stanie nadążyć za tempem wydawanych jego książek, może kiedyś zrobię sobie miesiąc z Mrozem... Uważam, że sięgając po jego dzieła mam pewność, iż się nie zawiodę. I Behawiorysta jest takim pewniakiem fundującym czytelnikowi wiele sprzecznych emocji. To była mocna powieść i o niej będzie następny mój wpis na blogu. 
No i na koniec muszę wspomnieć o Pokoju, czyli książce, którą wypożyczyłam z biblioteki! Taka jestem szalona ;) Obejrzałam film na podstawie tejże powieści i musiałam sięgnąć po pierwowzór. Niebawem napiszę kilka słów o tej książce i skonfrontuje ją delikatnie z filmem, 


I na dzisiaj to już będzie tyle. Dziękuję pięknie za uwagę ;) Dajcie mi koniecznie znać jak u Was wyglądał styczeń, ile książek dołączyło do Waszych zbiorów i co ciekawego przeczytaliście ;) Jestem tego bardzo ciekawa! 

Komentarze

  1. Ja w tym roku też postanowiłam sobie nie kupować książek, chcę jednak dokończyć serie. Jedynymi nie planowanymi książkowymi zakupami były dwie dla mojego męża. Niedawno kupiłam sobie czytnik z dostępem do ebooków bez limitu i to myślę pohamuje moje książkowy zakupoholizm. Także myślałam nad zakończeniem współprac przynajmniej na ten rok z przyczyn jednak innych, niż Twoje. Udanego i zaczytanego lutego! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo obszerne podsumowanie fajnego miesiąca :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie styczeń był marny, przeczytałam jeden tytuł. Za dużo spraw na głowie, ale luty powinien być lepszy :)

    OdpowiedzUsuń

Publikowanie komentarza

Dziękuję za przeczytanie mojej recenzji. ;)
Zachęcam do dyskusji na temat powyższego tekstu! *.*

Zobacz również:

MOPSIK, KTÓRY CHCIAŁ ZOSTAĆ SYRENKĄ | BELLA SWIFT

Urocza, miła, przyjemna, a nawet pluszowa. Tymi określeniami mogłabym opisać kolejną książkę Belli Swift o Mopsiku . W tamtym roku z córką zapoznawałyśmy się z pierwszą częścią przygód Peggy, małej suczki, która została adoptowana przez bardzo sympatyczną rodzinę. I pomimo tego, że od tamtego czasu wyszły jeszcze dwie części o Peggy, nic nie stało na przeszkodzie, aby sięgnąć od razu po część czwartą, bo każdą z historii można czytać osobno. Tym razem nastał koniec roku szkolnego, a co za tym idzie, wymarzone przez dzieci wakacje. Ku uciesze trójki rodzeństwa, Ruby, Chloe i Finna, rodzina jedzie na tydzień nad morze i zabiera ze sobą pieska. W tej części można poczuć wakacyjny, przyjemny klimat, ale też troszkę odczuwalnego smutku, bo mopsik pragnie znaleźć syrenkę, aby uszczęśliwić swoją ludzką przyjaciółkę, Chloe. Czytelnik towarzyszy Peggy w zmaganiach i, niestety bezskutecznych, poszukiwaniach kobiety z ogonem, pomaga suczce pewna zabawna mewa, która rzuca sucharami co i rusz. Ni

PS Kocham Cię - Cecelia Ahern

Cecelia Ahern od 2004 roku jest bestsellerową irlandzką pisarką. Jej debiutem była powieść PS Kocham Cię , która została także sfilmowana. Inne jej książki, to: Na końcu tęczy, Gdybyś mnie teraz zobaczył, Kraina zwana Tutaj, Dziękuję za wspomnienia, Pamiętnik z przyszłości. PS Kocham Cię na mojej półce czekało trochę ponad rok, ale wreszcie udało mi się znaleźć czas na nią i przede wszystkim ochotę. Wiele dobrego słyszałam na temat samej powieści, którą ceniono bardziej niż film powstały na jej podstawie. Ekranizację widziałam wcześniej i zrobiła na mnie duże wrażenie, dlatego zdecydowałam się na zakup tego tytułu. Jakie są moje wrażenia? Przekonacie się w dalszej części tekstu. Główną bohaterką jest Holly Kennedy, pogrążona w żałobie wdowa, która nie może dojść do siebie po śmierci swojego ukochanego. Mimo swojego młodego wieku, ma zaledwie trzydzieści lat, spotkała ją tak wielka tragedia. W swojej sytuacji na szczęście może liczyć na przyjaciół i kochającą rodzinę, ale

Czarownice z Salem Falls - Jodi Picoult

O samej Jodi Picoult nie będę dużo pisała. Jest jedną z moich ulubionych autorek, którą odkryłam naprawdę przypadkiem, było to wręcz zakochanie od pierwszego przeczytania. Rok temu do mojej biblioteczki dołączyła jej kolejna powieść: Czarownice z Salem Falls i dopiero teraz doczekała się przeczytania. Jakie są moje wrażenia? Dowiecie się w dalszej części tekstu. Jack St. Bride ma przed sobą bardzo ważny wybór. Gdzie ma zamieszkać? Właśnie wyszedł z więzienia, gdzie spędził ostatnie osiem miesięcy. Jak się później dowiadujemy, trafił tam za gwałt na nieletniej. Dziwnym trafem znajduje swoje miejsce w Salem Falls, gdzie od razu, nie znając jego przeszłości, zatrudnia go w swojej restauracji Addie Peabody. W tym miasteczku, cztery przyjaciółki, Gill, Meg, Whitney oraz Chelsea, uważają siebie za czarownice i są poddane naturze. Wkrótce ich uwagę skupia na sobie właśnie Jack St. Bride, czy wyniknie z tego coś złego? Mężczyzna nie ma łatwo, ponieważ, kiedy tylko obywatele dowiadują