Zanim rozpocznę swoją recenzję, chciałabym omówić to, co pierwsze rzuca się w oczy po sięgnięciu po tę powieść. Oprawa wizualna „Africanusa. Syna Konsula.” jest utrzymana w brązowo – złotym klimacie kolorystycznym, co od razu przypadło mi do gustu. Okładka książki jest niesamowicie hipnotyzująca i magnetyzująca. Znajdują się na niej mężczyźni, należący do wojska. Jeden z nich trzyma za ramię chłopczyka. Czarnowłosy młodzieniec patrzy prosto w oczy czytelnika, wpatruje się w niego wręcz złowrogo. Z chęcią godzę się na to wyzwanie i biorę się za czytanie powieści, jaką przygotował dla swoich odbiorców Santiago Posteguillo.
W trzecim wieku przed naszą erą jest prowadzona wojna między Rzymem a Kartaginą. Mamy przed sobą dwa wrogie sobie wojska. Po jednej stronie armia prowadzona przez Hannibala, a po drugiej, ta, którą między innymi dowodzi Publiusz Korneliusz Scypion. Poznajemy ród tego ostatniego. Jego pierworodny syn, noszący to samo imię, przy obserwacji czytelnika uczy się nie tylko walczyć, ale także i strategii, która jest niezbędna w tym, aby dowodzić dużym oddziałem. Już po krótkim czasie, można zobaczyć, że jest on dobrym strategiem i również potrafi posługiwać się mieczem. Publiusz Korneliusz Scypion młodszy, jest także jedyną osobą, która zrzuciła z konia swojego stryja, Gnejusza. Jako jeszcze nastolatek, został zabrany przez swojego ojca na front. Czy poradzi sobie w samym sercu bitwy jako dowódca?
Szczerze powiedziawszy, za każdym razem, kiedy tylko sięgam po książkę o tematyce historycznej, boję się. Tym razem, także przeszedł mnie dreszcz, zwłaszcza, że akcja powieści toczy się jeszcze przed naszą erą, co wcale nie zachęcało mnie do sięgnięcia po to dzieło. Mimo tego, że ciężko było mi przebrnąć przez pierwsze rozdziały i ciągle coś mnie rozpraszało, to całość mnie zainteresowała. Jakie było moje zdziwienie, kiedy po przeczytaniu kilkudziesięciu stron, okazało się, że „Africanus. Syn konsula”, to niesamowicie wciągająca i ciekawa historia, w której wcale nie jest dostrzegalne to, że bohaterowie żyli dwadzieścia parę wieków wstecz. Muszę przyznać, że styl S. Posteguillo jest bardzo przyjemny i w ogóle nie męczący. Także został odpowiednio dostosowany do czasów, w jakich toczą się wszystkie wydarzenia. Nie posiada żadnych archaizmów, a także niezrozumiałych dla czytelnika słów, przez co jest jak najbardziej zrozumiały. W historii pojawiało się sporo osób, a także wątków, które nie zawsze odnosiły się do samej walki. Niestety, muszę przyznać, że sprawiło mi to, nie mały problem, gdyż ciągle mieszały mi się postaci i nieraz nie wiedziałam, o którym wojsku jest w danym momencie mowa. Jednak mimo tego, z mniejszą lub większą przyjemnością można było przebrnąć przez całość książki.
Na początku, akcja bardzo wolno się rozwijała. Dopiero coś konkretniejszego zaczęło się dziać po przekroczeniu setnej strony. Jednak ten zabieg wcale nie przeszkadzał mi. Sprawiło to, że w jakiś sposób autor zagwarantował czytelnikowi zapoznanie się z poszczególnymi bohaterami. Wiele postaci bardzo polubiłam, byli nimi między innymi Gnejusz Scypion, a także sam Publiusz Korneliusz Scypion syn. Było mi żal natomiast Tytusa Makcjusza, którego los nie oszczędzał. Nie mógł sobie poradzić w życiu, ciągle popełniał wielkie błędy. Książka, mimo wielu scen walki, które zostały przedstawione w bardzo wizualny sposób i łatwy do wyobrażenia przez odbiorcę, posiada w sobie dużą dawkę historyczną. Dzięki tej powieści każdy może zajrzeć w sfery: kulturową, obyczajową oraz nawet polityczną, które panowały i obowiązywały w tak bardzo odległych, od naszych, czasach.
„Aficanus. Syn konsula”, to pierwszy tom z trylogii jaką przygotował dla swoich czytelników S. Posteguillo. Jestem bardzo ciekawa dalszej historii, dlatego, z chęcią sięgnę po kolejną część. Zachęcam szczerze każdego, kto tylko lubi powieści historyczne, do przeczytania tej serii, aby przeżyć niesamowitą przygodę razem z dowódcami potężnych wojsk.
Za książkę dziękuję:
Całkiem lubię powieści historyczne, może kiedyś sięgnę po tą pozycję. :)
OdpowiedzUsuń@ Linka - A ja się ich boję. Zachęcam do przeczytania tej pozycji. ;)
OdpowiedzUsuńOkladka trochę mnie przeraża, aczkolwiek bardzo lubię powieści historyczne! Się zobaczy...może sięgnę
OdpowiedzUsuńLubię historię, co dla mnie :)
OdpowiedzUsuńJa też się ich boję, bo jeszcze żadna mnie nie pochłonęła. Boję się tych imion, nazwisk i tego, że te wszystkie postaci będą mi się myliły właśnie.
OdpowiedzUsuńAle widać czasem warto przełamać swoje uprzedzenia. :)
Aj... Moje klimaty :) Hannibal, historia, Kartagina. Cudo. Na pewno prędzej czy później sięgnę po ten tytuł.
OdpowiedzUsuńOkładka rzeczywiście trochę przeraża, ale pewnie też nadaje trochę klimatu całej książce.
@ Blueberry - Okładka przeraża, ale robi wielkie wrażenie. :) Się zobaczy... sięgnij. ;)
OdpowiedzUsuń@ Taki jest świat - Ja się jej boję, szczerze powiedziawszy. Ale jak tylko lubisz historię, to ta książka jest dla Ciebie.
@ Maya - Oczywiście, że czasem warto się przełamać. Opłaca się.
@ Tomek - Jak Twoje klimaty, to musisz przeczytać. ;) Polecam.
Książkę czytałam i mimo, że nie przepadam za historycznymi powieściami, ta akurat mi się spodobała:))
OdpowiedzUsuńBardzo rzadko sięgam po powieści historyczne, więc chyba i tym razem także spasuje, mimo zachęcającej recenzji .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie wiem, nie wiem. Na razie na pewno nie, ale może kiedyś...
OdpowiedzUsuń@ kasandra_85 - Czyli dokładnie tak jak ja. ;)
OdpowiedzUsuń@ Cyrysia - Czasami warto zaryzykować. Ale jak się nie lubi czegoś, to się nie ma na to ochoty. ;)
@ Mery - Ale może kiedyś.
Pozdrawiam, Klaudyna.