Ta książka kusiła mnie już odkąd zobaczyłam ją po raz pierwszy. Przede wszystkim okładka zwróciła moją uwagę, gdyż przedstawia ona rudowłosego chłopaka, który ma zasłonięte oczy. Uważam ten zabieg za niesamowicie przyciągający wzrok czytelnika, sprawia on także wrażenie jakiejś tajemnicy. Po książce: „Człowiek, który pokochał Yngvego”, której autorem jest Tore Renberg, nie wiedziałam czego mam się spodziewać, a jednocześnie oczekiwałam od niej wiele. Jakie są moje wrażenia po przeczytaniu tejże lektury?
Czy jesteś pewien, że Twoja obecna egzystencja Ci odpowiada? Jarle Klepp, to siedemnastolatek mieszkający w Stavanger, małym mieście położonym w zachodniej Norwegii. Wydawać by się mogło, że ma poukładane życie. Mieszka z matką, gdyż jego rodzice są po rozwodzie. Z ojcem widuje się co kilka tygodni w weekendy. Helge, to jego najlepszy przyjaciel, a Katrine, to jego dziewczyna, z którą jest od pięciu miesięcy. Jarle jest upolitycznionym nastolatkiem, który brzydzi się masowością. Posiada swoje poglądy na tematy polityczne i kulturowe, jest wokalistą i gitarzystą w zespole punkowym, którego członkami są: Jarle, Helge i niejaki Andreas. Jego życie ma swój wyznaczony tor, jednak wszystko się zmienia pewnego styczniowego dnia, kiedy to główny bohater jedzie na rowerze do szkoły i zauważa młodego chłopaka, który w momencie zmienia jego pogląd niemal na wszystko.
Czy w życiu można być pewnym wszystkiego? Po przeczytaniu: „Człowiek, który pokochał Yngvego” muszę stwierdzić, że wiele rzeczy może się diametralnie zmienić. Nawet orientacja seksualna. Tego właśnie nieświadomie dokonał Yngve. Ten osiemnastolatek nic nie musiał robić, aby Jarle zakochał się w nim od pierwszego wejrzenia. Główny bohater robił wszystko, aby znaleźć się jak najbliżej Yngvego, zaczął grać w tenisa, używać korektora, aby zakryć pryszcze na swojej twarzy, a także ściął dla niego włosy, których nie miał niegdyś zamiaru obcinać. Wcześniej nie interesował się sportem, a tym bardziej nie uprawiał żadnego. Wszystkie swoje myśli oraz czyny podporządkowywał właśnie swojemu obiektowi westchnień, analizując, co by ten zrobił na jego miejscu, a czego w ogóle.
Zwykłe zakochanie, a może obsesja? Skłaniałabym się do tego drugiego stwierdzenia. Gdybym znalazła się na miejscu Yngvego, na pewno bałabym się Jarla. Główny bohater zrobił się nieco nachalny wobec osiemnastolatka, chciał się z nim spotykać, wydzwaniał do niego, a także stawiał go wyżej od swojej matki czy najlepszego przyjaciela i prób zespołu. Nawet sama Katrine, jego dziewczyna, nie znaczyła dla niego zbyt wiele. Spotykali się głównie w szkole, a chłopak wydawał się nie zauważać tego, że dziewczyna świata poza nim nie widzi. Nie miał dla niej czasu po szkole. Na wszystko znajdował sobie wymówki. Yngve, na pozór był chłopakiem, który nie rzucał się w oczy. Był cichy, spokojny, skromny, miły dla wszystkich, nie pił alkoholu, nie palił, chociaż wszyscy wokoło to czynili. Interesował się Egiptem i trenował tenisa. Mało kto zwróciłby na niego uwagę. Ale jednak główny bohater od razu go zobaczył i zainteresował się nim, tym samym burząc sobie i komplikując swój idealnie poukładany świat.
Tore Renberg przedstawił w swojej powieści kilka różnych rodzajów zażyłości. Pierwsza więź, to więź Jarla i jego matki. Bohater jednocześnie był nieco obojętny, ale i współczuł i troszczył się o nią. Przeszli kilka lat wcześniej ciężki chwile, spowodowane rozwodem Druga zażyłość to ta między Jarlem a Helgem. Jest to dość specyficzny przypadek. Niby Jarle już przed poznaniem swojego przyjaciela był uparty i buntowniczy, to jednak Helge ukierunkował go. Chłopcy dobrze się dogadywali, jednak wydaje mi się, że to była pewnego rodzaju fikcja, którą wmówił sobie bohater. Jarle chciał być taki jak Helge, a tak naprawdę był osobą, która lubiła nieraz posłuchać trochę „gorszej” muzyki, czy właśnie pograć w tenisa. Trzecia więź, niekoniecznie jest głęboka. Stosunek głównego bohatera do swojej dziewczyny był nijaki. Byli ze sobą, ale wcale to uczucie nie było dostrzegalne. Z dnia na dzień wszystko, na czym opierał się ich związek, zniszczyło się i ciężko było to uratować.
Autor książki opisuje losy Jarla Kleppa w bardzo ciekawy i wciągający sposób. W powieści jest dużo nawiązań do sytuacji politycznej w kraju i na świecie. Znajdują się nawet małe wzmianki o Polsce. Tore Renberg dużo opowiada także o muzyce, o zespołach punkowych i kulturze. Może właśnie jakieś swoje życiowe poglądy przekazał swojemu bohaterowi, który tak samo jak on, urodził się w 1972 roku? Każdy musi to ocenić sam. Cała historia, która została zamieszczona na stronach tejże książki, wydaje się całkowicie prawdziwa. Podczas czytania nie czuje się fikcji literackiej, dialogi są dość autentyczne, chociaż czasami zostały nieco przerysowane. Sam główny bohater, to człowiek, który nieco mnie irytował swoim zachowaniem. Ale muszę stwierdzić, że to jest zasługa właśnie tego, że pan Tore Renberg w bardzo rzeczywisty sposób przedstawił całą tę historię. Miałam ochotę nieraz uderzyć Jarla i nawrócić go, powstrzymać, przed zrujnowaniem swojego poukładanego młodzieńczego życia.
Kiedy zamknęłam tę książkę, przez chwile nie umiałam nic powiedzieć, ani nawet się ruszyć. Patrzyłam tylko na okładkę i próbowałam odgadnąć, jak to możliwe, że w jednej chwili człowiek całkowicie się zmienia. Nie umiałam określić, czy Jarle przeżył odpowiednią metamorfozę. Książka wywołała we mnie dużo emocji, nie zawsze tych dobrych. Lektura „Człowieka, który pokochał Yngvego” całkowicie zainteresowała mnie i zwróciła moją uwagę na tego typu powieści. Nie straciłam ani minuty na czytaniu tej powieści. Tore Renberg w stu procentach wykorzystał swój pomysł na książkę, przedstawiając dość trudną młodzież, która zmaga się z przeciwnościami losu.
Tę książkę polecam absolutnie wszystkim, a zwłaszcza tym, którzy lubią powieści, w których bohater zmienia nagle swój tok rozumowania i z racjonalnego człowieka staje się irracjonalny, niemal nieświadomy swoich błędów niczym dziecko. Jest również druga część cyklu o Jarlem: „Charlotte Isabel Hansen”. Sama z chęcią przeczytam tę kontynuację, aby zobaczyć, co autor przygotował dla swojego bohatera. A tymczasem zachęcam do przeczytania: „Człowieka, który pokochał Yngvego”, ponieważ naprawdę warto sięgnąć po tę lekturę.
Za książkę dziękuję:
Tę książkę koniecznie muszę przeczytać. Zbiera same pochwały, więc muszę poznać jej sekret:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Ciekawa książka i jak wynika z Twojej recenzji warta przeczytania :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że książka zapowiada się ciekawie. Cieszę się, gdyż zakupiłam już sobie tę pozycje i zamierzam na dniach przeczytać.
OdpowiedzUsuńSzalenie chcę ją przeczytać!
OdpowiedzUsuńZgodzę się z poprzedniczkami - książka zapowiada się naprawdę ciekawie i będę szukać.
OdpowiedzUsuńAbsolutnie muszę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuń