USA | DRAMAT/THRILLER | 1987
Już kiedyś wspominałam, że oglądałam przed laty film Kwiaty na poddaszu i to właśnie on zachęcił mnie do sięgnięcia po książkę o tym samym tytule. Byłam ciekawa jak odbiorę tę produkcję po raz kolejny, czy poruszy te same emocje? Teraz seans minął mi w mgnieniu oka, zaskoczyło mnie to. Być może zostało to spowodowane tym, że historia była mi dobrze znana...
Niektóre rzeczy zostały lekko zmienione, dając tym samym większą dramaturgię całej opowieści. Na samym początku widzimy szczęśliwą sześcioosobową rodzinę, kochającą siebie nawzajem i dbającą o siebie. Kiedy jednak ojciec ginie, wszystko się zmienia, matka zabiera czwórkę dzieci do domu swoich rodziców i chowa je w pokoju na strychu. Mają tam siedzieć kilka dni, do śmierci dziadka, ale dni zamieniają się w tygodnie, tygodnie w miesiące, a te w lata. Jednak wiele tutaj opowiadać nie będę, bowiem większość z Was z pewnością dobrze zna tę książkę, to tylko drobnostki zostały naruszone i zmienione.
Film, tak samo jak książka, robi wielkie wrażenie, przekazuje głównie to, co jest najważniejsze, przy okazji omijając wszystko, co mogłoby nudzić odbiorcę. Produkcja wydaje się być takim trochę najkrótszym z możliwych sposobów na przedstawienie historii, ale to nie przeszkadza. Obserwujemy problemy bohaterów, troski starszego rodzeństwa o właściwe wychowanie bliźniaków. Widzimy matkę zmieniającą się z każdym kolejnym dniem, z czułej i kochającej, na bezlitosną i bezwzględną. A to tylko uczyniła perspektywa majątku po umierającym ojcu. Jak wiele można poświęcić dla pieniędzy? Jak wynika z tej opowieści, wiele, nawet swoich niczego winnych najbliższych. W filmie została pominięta kwestia uczucia pomiędzy Chrisem i Cathy, dostrzec można jedynie braterstwo czy wzajemne wspieranie się. Możliwe, że lepiej wszystko zostałoby odebrane, gdyby niektóre wątki zostały bardziej rozbudowane, przybliżając tym samym widzom dramat przedstawionych wydarzeń. Natomiast bardzo interesująco został ukazany powtarzający się motyw posypywania pączków cukrem, daje to wrażenie systematyczności - zresztą niemylne.
Kwiaty na poddaszu zostały naprawdę dobrze zekranizowane i Ci, którzy nie czytali książki, z pewnością zachwycą się tą jakże szokującą produkcją. Tak było za pierwszym razem i za drugim w moim przypadku. Cieszy mnie to, że film został nakręcony w taki sposób, że nie ma możliwości kontynuacji wersji kinowej. Wszystko zostało tutaj zamknięte - i dobrze. Osobiście zachęcam fanów serii do zapoznania się z tą ekranizacją i zastanowienia się, jak sami ujęlibyście ten temat...
Nie miałam pojęcia, że ta książka została z ekranizowana. Powieść niesamowicie mi się podobała, dlatego jestem pewna, że film też obejrzę ;)
OdpowiedzUsuńJa niestety nie znam ani książkowej, ani filmowej wersji tej historii, ale zamierzam chociaż po części nadrobić zaległości w tej kwestii i obejrzeć ekranizacje ,,Kwiatów na poddaszu'' tym bardziej, że zostały bardzo dobrze zrealizowane.
OdpowiedzUsuńNiestety nie kojarze, ale historia wydaje się ciekawa:)
OdpowiedzUsuńMam zamiar w niedługim czasie przeczytać tę powieść, dopiero potem obejrzę film. Jedno i drugie bardzo mnie interesuje.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: in-corner-with-book.blogspot.com
"Kwiaty na poddaszu" to początek wspaniałej trylogii. Przerażającej, dziwacznej ale wspaniałej. Filmu nie oglądałam i już wiem co będę robić w jutrzejsze popołudnie! :)
OdpowiedzUsuńMam w planach seans tego filmu, ale jakoś nie mogę się pozbierać do obejrzenia:)
OdpowiedzUsuń