W roku 2020 odkryłam prozę Agaty Przybyłek, natomiast w 2021 otworzyłam się na kolejną polską autorkę, swoją imienniczkę, Klaudię Bianek. Na moim blogu możecie znaleźć już opinie o jej serii Życie po Tobie, więc zachęcam Was do zapoznania się z tekstami. Obie autorki, o których wspominam powyżej, piszą z serca, w ich historiach jest wiele czułości i ciepła, że jedyne na co ma się ochotę, to zawinąć w kocyk i oddać lekturze.
Dzisiaj krótko chciałabym Wam napisać o Najcenniejszym podarunku Klaudii Bianek, książce niewątpliwie świątecznej, którą wybrałam sobie jako jedną z kilku do umilania mi oczekiwania na Święta Bożego Narodzenia. Nie jest to tytuł z tego roku, jednak nie samymi nowościami człowiek żyje, warto też sięgać po coś z zeszłych lat.
Główna bohaterka książki, Oliwia, boryka się z rzeczywistością, która nie jest dla niej zbyt kolorowa. Opiekuje się wręcz członkami swojej rodziny, pomimo tego, iż dziewczyna ma zaledwie dwadzieścia lat. Mama prawie dziesięć lat temu wyjechała za granicę do pracy, co skończyło się tym, że kobieta w ogóle nie wraca do domu, nawet na święta. Tata nie radzi sobie z życiem, stracił pracę i szuka szczęścia w butelce, natomiast młodsza siostra właśnie przechodzi bunt lat nastoletnich. Tymczasem nastał grudzień, idą święta, a Oliwia stara się poskładać niełatwą sytuację życiową do kupy.
Z Najcenniejszym podarunkiem miałam swoje wzloty i upadki, bowiem nie ukrywam, że główna bohaterka momentami mnie irytowała. Nie dogadywała się z siostrą i zdawała się specjalnie zrażać do siebie ludzi – jak na przykład swojego sąsiada, Oskara. Można jej to poniekąd wybaczyć, zważywszy na trudną sytuację rodzinną. Jednak Oliwia ciągle podkreśla to, że Oskar Redyk przez ostatnie lata był dla niej obojętny i traktuje go jak powietrze, a z drugiej strony wspomina o tym, że jego niski, ochrypły głos zawsze na nią działał – taka mała niekonsekwencja tego „nie lubienia” kogoś.
Jest to bardzo słodka książka, chociaż jaka miałaby ona być, skoro ma nastrajać czytelnika pozytywnie przed świętami? Występuje w niej wiele cudownych i przesłodkich postaci, które są chętne do pomocy i jest to naprawdę budujące. Jest jednak coś, co mi się nie podoba, a mianowicie jeden z pierwszych, niewątpliwie istotny dla fabuły i tytułu wątek. Na samym początku Oliwia z przyjaciółką jadą do Wrocławia do cioci, której główna bohaterka chce się zwierzyć z problemów ojca i prosić o pomoc. Niestety ten wątek nie został szczególnie rozwinięty w całej historii, więcej ciocia się nie pojawia (i spojler!) i praktycznie nie pomaga bratanicy – zatem po co dziewczyna jechała do Wrocławia?
Pomimo, wbrew pozorom malusieńkim, zgrzytom, całość mnie wciągnęła i byłam ciekawa co Klaudia Bianek wymyśliła dla swojej bohaterki. Kibicowałam jej w składaniu swojego życia do kupy, chociaż nieraz irytowałam się na to, iż niektóre problemy stwarza sobie sama. Mogłam jej to wybaczyć, bowiem kobiety tak już mają, że czasem same sobie komplikują życie, zamiast mu się poddać i czerpać z niego radość.
Najcenniejszy podarunek, to lektura po którą warto sięgać w okresie zimowym, najfajniej będzie oczywiście przeczytać ją przed Świętami Bożego Narodzenia, jednak nie jest to konieczne. Historia ukoi serce czytelnika w zimowy wieczór, więc w najbliższych miesiącach będzie można śmiało po nią złapać i oddać się powieści stworzonej przez Bianek.
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za przeczytanie mojej recenzji. ;)
Zachęcam do dyskusji na temat powyższego tekstu! *.*