Przejdź do głównej zawartości

DRZEWKO SZCZĘŚCIA | MAGDALENA WITKIEWICZ


Czytanie książek Świątecznych Magdaleny Witkiewicz to już u mnie praktycznie tradycja, bowiem z tą autorką szykowałam się klimatycznie do Bożego Narodzenia już trzeci rok z rzędu, a prawdopodobnie nie ostatni. Drzewko szczęścia, to kolejna międzypokoleniowa opowieść o sile rodziny, przyjaźni i miłości, jaką serwuje swoim czytelnikom pisarka. I tym razem udaje jej się ukoić serca swoich odbiorców serwując historię pełną ciepła i wartości, o których w zabieganych dniach, zwyczajnie zapominamy.

Matrona rodu, Kornelia, marzy o tym, aby jej najbliżsi się zjednoczyli, aby w końcu zaczęli zwracać na siebie nawzajem uwagę i prawdziwie rozmawiać ze sobą zamiast przepracowywać się. Chce dobrze dla każdego, dlatego postanawia nieco zaingerować w zaangażowanie w relacje rodzinne swoich dzieci i wnucząt. Podczas Świąt Bożego Narodzenia ogłasza, iż muszą znaleźć herb jej rodu, bo jak nie, to nie przepisze swojego spadku, tylko odda potrzebującym. Niezły plan, szkoda tylko, że żadnego herbu nie ma. Czy plan zjednoczenia rodziny się powiedzie Kornelii?

Wszyscy, którzy znają już choć trochę prozę Witkiewicz wiedzą, że zawsze jej bohaterowie mają ciekawe przygody życiowe i niejednokrotnie są oderwani od rzeczywistości. Tak też jest i w tej powieści. Nie brakuje w niej jednak ogromu ciepła i śmiechu, bo zabawnymi historiami autorka potrafi żonglować bardzo dobrze. Oprócz śmiesznych momentów jest też kilka smutnych wątków, nad którymi można się bardziej pochylić, bowiem są one problemem naszego świata: jesteśmy zapracowani, a kiedy ktoś jest jeszcze postacią medialną, albo choć trochę znaną, wizerunek jaki podaje mediom i opinii publicznej, nie zawsze będzie taki, jaki jest w rzeczywistości. Autorka porusza również temat dyskryminacji przez rówieśników i tego, że w głębi serca każdy z nas potrzebuje przytulenia.

Magdalena Witkiewicz zaserwowała smakowitą powieść, której nie trzeba czytać tylko i wyłącznie zimą, bowiem akcja w Drzewku szczęścia toczy się przez cały rok, a z kart powieści niekoniecznie wieje chłodem. Ale to nic, to nie przeszkadza w ogóle w odbiorze tej cudownej, świątecznej historii, takie opowieści mogą nam towarzyszyć przez cały, okrągły rok. Czytajcie ją zarówno przed Świętami Bożego Narodzenia jak i w lato, wiosną czy jesienią ;) Serdecznie polecam.

Komentarze

  1. Witkiewicz czytałam do tej pory dwie książki, były niezłe, ale bez szału ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za przeczytanie mojej recenzji. ;)
Zachęcam do dyskusji na temat powyższego tekstu! *.*

Zobacz również:

1000 lat po Ziemi (2013)

USA | PRZYGODOWY/Sci-Fi | 2013 Przed obejrzeniem tej produkcji nie interesowałam się jej oceną oraz opiniami krążącymi po Internecie. Chciałam mieć wolny od interpretacji i ocen umysł. Sądzę, że wyszło mi to na dobre. Nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać, na co nastawiać. Lubię być zaskakiwana przez twórców. Lubię, kiedy świat przedstawiony różni się od tego, w którym żyjemy. Jednak za fantastyką i filmami przygodowymi nie przepadam jakoś szczególnie, nieraz tylko robię dla nich wyjątek. Poznajcie moją opinię na temat: 1000 lat po Ziemi .

Merida Waleczna (2012)

Tytuł: Merida Waleczna / Brave Premiera: 21 czerwca 2012 (świat), 17 sierpnia 2012 (Polska) Produkcja: USA Reżyseria: Mark Andrews, Brenda Chapman Scenariusz: Brenda Chapman, Irene Mecchi, Mark Andrews, Steve Purcell Reżyser dubbingu: Wojciech Paszkowski Dialogi w polskim dubbingu: Jakub Wecsile Bohaterowie: Merida – Dominika Kluźniak I Elinor – Dorota Segda Król Fergus – Andrzej Grabowski Lord Dingwall – Mieczysław Morański Lord MacGuffin – Sylwester Maciejewski Lord Macintosh – Krzysztof Kiersznowski Młody MacGuffin – Cezary Kwieciński Młody Macintosh – Jan Bzdawka Miałam dzisiaj tę przyjemność pójścia do kina ze swoją siostrzenicą. Mamy niedaleko – musiałyśmy tylko wyjść z domu, przejść kilka kroków, przez parking i... już byłyśmy na miejscu w mniej niż minutę. W tak doborowym towarzystwie, każda produkcja wychodzi jeszcze lepiej. A teraz, na świeżo po seansie opowiem Wam o Meridzie Walecznej , która porwała moje małe serduszko. Za

ILUZJONISTA | REMIGIUSZ MRÓZ

Ostatnio pisałam na blogu o Nieodnalezionej   Remigiusza Mroza, książce, która średnio przypadła mi do gustu, choć miała swoje zalety. Z tym autorem mam tak, że jedne powieści wciągają mnie bez reszty, a drugie są nieco dla mnie przesadzone. Kiedy dowiedziałam się o premierze Iluzjonisty , byłam troszkę podekscytowana, bowiem Behawiorysta bardzo przypadł mi do gustu, więc nowych przygód Gerarda Edlinga byłam niesamowicie ciekawa. Mam wrażenie, że Mróz w swoich książkach ma dwa oblicza. W jednych pokazuje postaci niezniszczalne, gdzie jest dużo scen przemocy, a w drugich zaskakuje niesamowitymi logiką i umysłem mordercy. Przy okazji dzisiejszej, najnowszej jego książki, mamy do czynienia z tym drugim aspektem, co mnie bardzo cieszy. Gerard Edling został wykładowcą na studiach, co może zaskakiwać, gdyż siedział w więzieniu. Został jednak uniewinniony, a jego winy zostały zapomniane i cofnięte. Niestety, sprawa sprzed lat do niego wróciła i musi wrócić do niej, pomóc w śledzt