Zawsze mam niemały problem z
pisaniem o kolejnych tomach serii. Boję się, że zdradzę za dużo.
Dlatego też, jeżeli nie czytaliście Nieodgadnionego Maureen
Johnson, to nie czytajcie mojej opinii o części drugiej.
Nieodgadniony
zakończył się dość
dramatycznie. Po pierwsze, Elli, jedna z uczennic, zniknęła.
Podejrzana o małą zemstę postanowiła uciec z jakby się mogło
wydawać – strzeżonego i zamkniętego pomieszczenia. Jednak
Akademia Ellinghama pełna jest tajnych przejść i tuneli, o czym w
tejże książce czytelnik przekona się niejednokrotnie. Dodatkowo,
okazało się, że David, do którego główna bohaterka, Stevie,
zaczęła coś czuć, jest synem znienawidzonego przez nią polityka,
co jeszcze będzie miało znaczenie w Znikającym stopniu.
To
tyle słowem podsumowania części pierwszej, natomiast w drugiej nie
dzieje się mało. Stevie wraca do Akademii, z której rodzice ją
wywieźli po dramatycznych wydarzeniach. Pomógł jej w tym Edward
King, czyli ojciec Davida, który ma wobec dziewczyny pewne plany. W
szkole czeka na Stevie niemała niespodzianka, bowiem został jej
zaproponowany staż u pani profesor, która również interesuje się
sprawą zbrodni sprzed osiemdziesięciu lat.
Główna
bohaterka nie potrafi skupić się tylko na jednym projekcie, na
obowiązkach narzucanych przez szkołę. Musi drążyć i węszyć
dalej, bo zaginięcie Element jej i Davidowi nie daje spokoju. Muszą
ją znaleźć.
„Wzorzec mordercy nie istnieje. Mordercą może być każdy.” - str. 168
Podoba mi się w książkach Maureen Johnson przedstawienie przyjaźni, że jest ona mimo wszystko, bezgraniczna i bez jakiegokolwiek oceniania. Każdy z przyjaciół jest inny, ma swoje dziwności, ale nikt nikomu nie ma nic za złe, jest tutaj bezwzględna akceptacja. Bardzo miło się to czyta. Dodatkowo, autorka posługuje się lekkim i niejednokrotnie zabawnym stylem, bo prześmiewczym i nieco ironicznym. Chociaż mam wrażenie, że w tym tomie jest nieco poważniej niż w poprzednim.
W Znikającym stopniu również czytelnik ma do czynienia z przeplataniem się wydarzeń z dwóch czasów, bo jest współczesność – pełna zwrotów akcji, a także przeszłość, która niejednokrotnie zaskakuje. Jest to świetny zabieg, który towarzyszy tokowi myślenia Stevie i jej dążeniu do rozwiązania zbrodni sprzed lat.
Znikający stopień wciągnął mnie bez reszty, bo przeczytałam go praktycznie w jeden dzień, a to się u mnie rzadko zdarza. Jest to dobra książka zarówno dla młodzieży jak i minimalnie starszego czytelnika, bo przecież wydarzenia z lat 30. XX wieku nie są żadną błahostką, bo występują w niej trupy i nie brakuje bardzo poważnych tematów. A i w aktualnych wydarzeniach nie ma kolorowo i nie obeszło się bez krwi.
Uwielbiam, kiedy pod ręką mam już kolejny tom serii, by móc się w niego zagłębić. Cieszę się, że po Nieodgadnionym mogłam szybko poznać dalsze losy uczniów Akademii Ellighama, jednak już na zwieńczenie serii będę musiała poczekać. Nie mogę się już doczekać! Zachęcam Was do czytania tej trylogii ;)
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za przeczytanie mojej recenzji. ;)
Zachęcam do dyskusji na temat powyższego tekstu! *.*