Z reguły nie czytuję e-booków. Po prostu męczę się przy tym. Jednak, kiedy otrzymałam propozycję zrecenzowania tego zbioru opowiadań, z ogromną chęcią się zgodziłam. Sama książeczka już od początku mnie intrygowała, bo chciałam się dowiedzieć, co takiego wymyślili na uczczenie Światowego Dnia Książki.
„Książki moja miłość”, to zbiór opowiadań, które czyta się z przyjemnością przy kubku herbaty, kawy bądź gorącego kakao. Jednak, ta z pozoru niewinna książeczka, nie jest wcale taką lekką lekturą, na jaką wygląda. Poszczególne prozy są dającymi do myślenia tekstami, nad którymi czytelnik musi się przez chwilkę zastanowić. Już na samym początku, zmusiło mnie do refleksji pierwsze opowiadanie autorstwa Andrzeja S. Pilskiego o znaczącym tytule: „Lubimy książki”. Bo co to właściwie znaczy, że ktoś lubi czytać? Kim tak naprawdę jest książkoholik, bądź po prostu miłośnik książek? Na te pytania już sami musimy sobie odpowiedzieć, a później ocenić swoje miejsce w tym światku czytelniczym.
Wśród tych siedmiu opowiadań, każdy znajdzie coś dla siebie. Jest w tym zbiorze motyw fantastyczny, kryminalny, a także obyczajowy. Nie będę tutaj omawiała każdego opowiadania z osobna. Chciałabym jednak przytoczyć te, które najbardziej spodobały się mnie samej. Tak jak już wyżej wspomniałam, pierwszy tekst dał mi wiele do myślenia, dlatego też, został szczególnie przeze mnie zapamiętany. „Lubimy książki”, to krótka proza, gdzie bohaterowie dyskutują na temat czytelników. Natomiast: „W pogoni za mordercą” jest pozycją, która najbardziej mnie zaciekawiła. To opowiadanie stworzyły trzy autorki: Agnieszka Lingas-Łoniewska, Sylwia Szymkewicz-Borowska oraz Katarzyna Pessel. Trzy bohaterki o tych samych imionach zdecydowały się na złapanie seryjnego mordercy na własną rękę. Zabrakło mi niestety w tym akcji. Historia wydała mi się nierozwinięta. Ale chyba takie są wady krótkich opowiadań, prawda? Z chęcią przeczytałabym rozszerzoną wersję „W pogoni za mordercą”, gdyż autorki zaciekawiły mnie, a także wykreowały dość intrygujące postaci. Chciałabym je bardziej poznać. Piotr Olszówka zaprezentował czytelnikom tekst pod tytułem: „Uczeń czarodzieja”, w którym tytułowy uczeń poddany jest pewnemu testowi. Więcej nie powiem, gdyż zdradziłabym zbyt wiele. Ta historia jest króciutka, więc nie będę zdradzała szczegółów. Mojej uwadze nie umknął tekst pani Jolanty Kwiatkowskiej „Światowy Dzień Książki”. Śmiałam się z niego a także delektowałam tym podanym mi daniem.
„Książki moja miłość” naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyły. Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać, zwłaszcza, że rozmiar tej książeczki wcale nie jest zbyt duży. Jednak, siedem opowiadań, które się znajdują w tym zbiorze są bardzo interesujące. Są w nich momenty na chwilę grozy a także śmiechu. Nieraz się denerwowałam, a także zaskakiwałam przebiegami akcji poszczególnych historii. Także styl, w jakim są napisane te opowiadania, jest bardzo ciekawy. Teksty czyta się w bardzo ekspresowym tempie i z miło spędzonym czasem.
Moje zainteresowanie elektryczną formą książek jest bliskie zeru. Dlatego też bardzo się ucieszyłam, gdy dowiedziałam się, że „Książki moja miłość” powstała także w wersji papierowej. Jest to duże ułatwienie dla takich miłośników papierowych lektur jak ja. ;) Dodatkową zaletą tego zbioru opowiadań jest to, że pieniążki z jego zakupu pójdą na szczytny cel. Więcej można się dowiedzieć, czytając bloga jednej z autorek tej książeczki, znanej w blogosferze jako Sil. [Link do odpowiedniego posta.]
Mam nadzieję, że takie książki jak: „Książki moja miłość” będą wydawane co roku, aby uczcić Światowy Dzień Książki. Takie dzieła są miłym ukazaniem faktu, iż pisanie i czytanie są pasjami, które warto przekazywać innym.
Za możliwość przeczytania tego e-booka dziękuję autorom, a w szczególności pani Agacie Wiśniewskiej, która zaproponowała mi tę miłą współpracę.
- Dziękuję bardzo za zaproszenia do zabaw blogowych, takich jak: One Lovely Blog Avard oraz Polecanki. Niestety nie wezmę w nich udziału. Mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone ;)
- Powolutku wracam do Blogosfery. Ostatnimi czasy kompletnie Was zaniedbywałam i szczerze powiedziawszy, czuję się z tym źle. Brak aktywności w czytaniu Waszych recenzji jest taki dziwny. Bardzo się przyzwyczaiłam do Waszych opinii, dzięki którym mogę poznać Wasz jak i własny gust czytelniczy.
- Aktualnie kończę "Godziny strachu" Nicci French. Jak zawsze - mój ulubiony duet mnie nie zawodzi. Ale nie będę się teraz rozpisywała. Dowiecie się wszystkiego po przeczytaniu recenzji, którą przygotuję dla Was. ;)
- Następne w kolejce na liście czytelniczej jest małe wyzwanie, którego się podjęłam. "Ja, którym chcę być" autorstwa Johna Ortberga. Trochę się boję. Ale z drugiej strony, warto poznawać siebie oraz pogłębiać zainteresowanie wiarą, jaką się wyznaje, prawda?
Książkę mam w planach, ale w wersji papierowej. Nie mogę przekonać się do e-booków:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Dziękujemy za przychylną recenzję:)
OdpowiedzUsuńAgnesscorpio - przyjemność po mojej stronie ;)
OdpowiedzUsuńKasandra_85 - Ja tak samo nie moge się przekonać.Dlatego też drukowałam sobie po kolei te opowiadania. ;)
Ciekawa recenzja ciekawej książki. Też uważam, że Światowy Dzień Książki powinien być uczczony jakimiś specjalnymi publikacjami :)
OdpowiedzUsuńKsiążki już nie mogę się doczekać, jednak moja niechęć do e-booków i tak jest większa. Dlatego wyglądam wersji papierowej.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy pomysł na takie uczczenie dnia książki :) Oby więcej takich inicjatyw! Do e-booków powoli zaczynam się przyzwyczajać, podobnie jak do zbiorów opowiadań, więc chętnie wezmę się za to dzieło :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za zainteresowanie recenzją, odwiedziny oraz komentarze. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Klaudyna.