Moje pierwsze spotkanie z Amy Harmon okazało się niezwykle ciekawe
i fascynujące. Autorka pokazała mi wiele rzeczy, z których
wcześniej nie zdawałam sobie sprawy. Pokazała mi czym jest
małomiasteczkowość i ogólna opinia publiczna, to, kim się
stajesz, bo przybywasz z zewnątrz, jesteś obcy, czyli zły. Jesteś
niebezpieczeństwem! Tym właśnie jest Mojżesz w Georgii i dla
Georgii. A kim tak naprawdę jest ten chłopak?
Dawno temu znaleziono w pralni zawiniątko, małe dzieciątko
porzucone przez matkę, która krótko po tym została odnaleziona.
Martwa. Nikt jednak nie chciał przygarnąć chłopczyka, wierząc,
że jest pęknięty i skażony przez matkę ćpunkę. Nieakceptowany
przez nikogo, przeszedł ciężką drogę, aż w końcu przyjechał
na stałe do prababci, która jako jedyna go akceptowała i chciała
pomóc.
Prawo Mojżesza, to opowieść
biblijna ukazana we współczesności, w świecie, gdzie religia już
mało kogo obchodzi i każdy patrzy jedynie na siebie. To wariacja
„co by było gdyby”
prorok przyszedł teraz, jak ludzie by się zachowywali. Czy
zrozumieliby? Czy zaakceptowaliby?
Mojżesz nie dopuszczał nikogo do
siebie, raczej milczał i starał się nie wychylać. Jednak problemy
same do niego przychodziły poprzez swój dar, któremu musiał dać
ujście, najczęściej na murach i płotach mieszkańców. Miał
wielki talent malarski, który nie był doceniony w tym małym
miasteczku. W Utah znalazła się jedna zwolenniczka jego talentu,
dziewczyna, która chciała poznać Mojżesza bliżej, zaprzyjaźnić
się z nim. Georgia była uparta i nie chciała ponieść klęski.
Książka Amy Harmon jest na swój
sposób magiczna i obezwładniająca. Ją się chce czytać i ją
trzeba czytać. Powieść wciąga i przyciąga, a o treści długo
nie można zapomnieć. Swoje historie opowiada nam dwójka głównych
bohaterów, Georgia i Mojżesz. Głos dziewczyny jest typowo
dziewczyński, uroczy i momentami infantylny. Z biegiem czasu (i lat)
nieco się zmienia, jednak nadal jest lekki i przyjemny. Chłopak
jest niedostępny natomiast, kryje się ze swoimi uczuciami, jednak
urocze jest to, że na kartach tej powieści, otwiera się,
przechodzi ogromną metamorfozę.
W książce można odczuć ogromną
ilość miłości w różnej postaci. Tej babcinej, rodzicielskiej,
między kobietą a mężczyzną, między dziewczyną a chłopakiem, a
także tej przyjacielskiej. Dzięki tym pokładom pozytywnych uczuć,
Prawo Mojżesza tak
dobrze się czyta. A poza tym, powieść jest naprawdę dobrze
napisana i nie jest w ogóle głupiutka. Owszem, jest tutaj
zauroczenie i ślepe dążenie do celu przez Georgię, ale za tym
kryje się coś głębszego, coś cudownego.
Dobrze, myślę, że już zakończę
to swoje komplementowanie Prawa Mojżesza.
Mogę Wam tutaj tylko dodać, że warto sięgnąć po powyższy
tytuł, bo autorka pisze w obłędny sposób i od lektury się nie
oderwiecie! ;)
Na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuń