Eve Ensler mieszka w Nowym Jorku. Jest uznaną na całym świecie poetką i dramatopisarką. Jest autorką takich sztuk, jak: Lemonade, Necessary Targets, Ladies. Rozgłos przyniosły jej przetłumaczone na 35 języków Monologi waginy, za które w 1997 roku została nagrodzona prestiżową Obie Award. Jest inicjatorką V-Day, międzynarodowego ruchu przeciwko przemocy wobec kobiet i dzieci. *
Jak wiele pań codziennie staje przed lustrem i myśli o swoim tłuszczyku gromadzącym się na brzuchu, udach czy pupie? Pewnie każda miałaby coś do zarzucenia swojemu ciału. Ale skąd się bierze to, że płeć piękna jest tak krytycznie nastawiona do własnego wyglądu? Czy to brak pewności siebie, własnej wartości, a może idealizowanie innych, bo tamta jest po prostu chudsza? Dlaczego wymogiem „piękna” jest „idealna” szczupła sylwetka? Eve Ensler w swojej książce pt.: „Dobre ciało” przytacza historie kobiet z niemal całego świata. Dzięki nim, można zauważyć, że każda przedstawicielka płci pięknej, niezależnie od koloru skóry, pochodzenia i miejsca zamieszkania, dąży do tego samego – do perfekcyjnego wyglądu.
„Radość przynosi dążenie do ideału. Jeśli jesteś idealna, jesteś martwa.”
Często się zastanawiam, dlaczego kobiety tak bardzo boją się dodatkowych kilogramów. Ale chyba każda z nas ma to zakodowane. Po prostu – takie już jesteśmy. I nie wierzymy swoim mężczyznom czy innym dookoła, że dobrze wyglądamy, wiecznie coś nam w sobie nie pasuje. Czego spodziewałam się po tej książce? Na pewno opowieści o kobietach, które tak jak ja i dziewczyny z mojego otoczenia, mają kompleksy oraz z chęcią zmieniłyby coś w swoim wyglądzie. I tak naprawdę dostałam to, na co czekałam. Autorka pokazuje, że panie z różnych stref geograficznych mają takie samo pojęcie o pięknie. U jednych bardziej pożądane są rubensowskie kształty, u drugich raczej dąży się do figury modelki.
Eve Ensler przeprowadziła wiele rozmów, które w większy, bądź mniejszy sposób mi się spodobały i dotarły do mnie. Jednak jedna historia w szczególności zwróciła moją uwagę. Siedemdziesięcioczteroletnia Leah przez cały czas powtarzała, że kocha swoje ciało. Masajka tłumaczyła autorce, że należy być dumnym ze swojego wyglądu, że nie należy porównywać siebie do drugiej osoby. Każdy jest bowiem inny.
„Wszyscy jesteśmy jak drzewa. Ty jesteś drzewem. Ja nim jestem. Musisz pokochać swoje ciało, Eve. Musisz pokochać swoje drzewo. Kochaj je.”
Z pewnością, każdy – a raczej każda – podczas czytania tej króciutkiej, bo zaledwie stu stronicowej książeczki, zwróci uwagę na inną opowieść, na inne podejście do własnego ciała. Eve Ensler pisze dość specyficznie, przy czym nieraz robi trochę zamieszania, przez co miałam mały problem i musiałam po kolei układać sobie i analizować wszystko to, co zostało zawarte w kolejnych rozdziałach. Ale jednocześnie każdą poszczególną historię ubiera w piękne słowa i ciekawi swoich odbiorców. Już sam wstęp zrobił na mnie wrażenie. Dzięki niemu z większą chęcią zabrałam się za czytanie tego krótkiego dzieła.
Po przeczytaniu tej książki jestem w pełni usatysfakcjonowana a także zaciekawiona poprzednim dziełem tejże autorki, a mianowicie Monologami waginy. Poniekąd Eve Ensler ukazała przed czytelnikami swoją słabość, kompleks, jakim jest - według niej – duży brzuch. Dzięki temu, całość stała się autentyczna i szczera. Dlatego też mogę z czystym sumieniem polecić Dobre ciało każdemu, kto tylko chciałby przeżyć tę krajoznawczą podróż i poznać podejście kobiet do piękna własnego ciała.
* Informacja z okładki książki „Dobre ciało”.
Za książkę dziękuję:
To może być dobre. Chętnie bym przeczytała i poleciła na drugim blogu, mogłoby to być niezłe. :)))
OdpowiedzUsuńSama bym po nią nie sięgnęła, ale po recenzji jeśli wpadnie mi w ręce, to dam jej szansę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Skoro jesteś w pełni usatysfakcjonowana, to znak, że książka jest dobra. Chętnie sama bliżej ją poznam jak nadarzy się okazja.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie moje tematy. Odpuszczę sobie.
OdpowiedzUsuń