FRANCJA | KOMEDIA ROMANTYCZNA | 2011/2012
Komedie romantyczne mają nas bawić oraz pokazywać świat z nieco przyjemniejszej strony. To miłość gra pierwsze skrzypce, odrobinę przerysowana i momentami zbyt idealna. Nie każdy przychylnie patrzy na ten gatunek. Sama również fanką happy end'ów nie jestem, gdyż wolę produkcje bardziej przyziemne.
Tym razem skusiłam się na francuską produkcję Tylko nie miłość. Po pierwsze, dość rzadko sięgam po komedie romantyczne, a po drugie - filmy francuskie nie są moimi ulubionymi. Nieraz jednak znajdą się jakieś perełki z gatunku i tym razem jedną z nich nieco przedstawię.
Julien
nie potrafi zatrzymać na dłużej przy sobie dziewczyny. Przynosi im
pecha, przez co te kończą definitywnie z nim kontakt. Jak na ironię
losu, główny bohater jest ekspertem od związków, prowadzi terapie
małżeńskie i jest naprawdę dobry w tym co robi. Potrafi wybawić
niemal każdą parę z kryzysu. Wszystko się oczywiście zmienia,
kiedy na jednym weselu poznaje Johanne, z którą od razu nawiązuje
świetny kontakt, nie wziął jednak od niej numeru telefonu, aby ją
chronić przed wiszącym nad nim pechem. Los sobie z nich zadrwił i
Johanna razem z mężem trafia do gabinetu głównego bohatera. Jak
można się tego spodziewać, Julien zaczął się spotykać z tą
piękną blondynką, a kobiecie od tego momentu zaczęły się
przytrafiać naprawdę dziwne sytuacje i nie zawsze takie niewinne.
Tylko
nie miłość jest
zabawną produkcją, przy której można się rozluźnić i świetnie
bawić zarówno oglądając ją w pojedynkę, jak i z partnerem czy
przyjaciółką. Nie jest to film nudny, gdyż postaci w nim
występujące są barwne i bardzo ciekawie ukazane. Momentami
oczywiście jest przewidywalny, ale przed tym już nie da się
uchronić. Dość przyjemna muzyka, a na aktorów dobrze się patrzy
i w tym zakresie nie ma do czego się przyczepić. Zwyczajny główny
bohater, nie zachwycający szczególnie swoją urodą i piękna,
zabawna blondynka. Trochę zdziwiło mnie ominięcie tematu
rozpadającego się małżeństwa Johanne, jakby go w ogóle nie było
i to właśnie wskazałabym jako minus.
Jako
antyfanka lukrowych historii muszę przyznać, że tylko zakończenie
mnie zmęczyło. Całość okazała się po prostu całkiem niezłą
produkcją, z pewnym morałem i jakąś nauką. Film jest idealny na
ocieplenie jesiennego czy zimowego wieczoru, na pewno da wiele
momentów do śmiechu.
Uwielbiam komedie romantyczne. Takie filmy idealnie pomagają naładować wewnętrzne baterie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Myśli skrzętnie ukryte...
Może się skuszę :) kiedyś, ale niestety moja lista filmów do obejrzenia rośnie, a ja ostatnio częściej czytam i piszę, niż oglądam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Uwielbiam komedie romantyczne i przyzwyczaiłam się już do typowo "amerykańskiego" stylu :P Ale z chęcia sprobuję czegoś francuskiego, tym bardziej, że Francja to podobno kraj miłości :) No i jesli polecasz :)
OdpowiedzUsuńAmerykański styl to nie tylko takie komedie. TA mi się nie zbyt podobała, ale raczej nie oceniam po gatunku, tylko po reżyserze i obsadzie. Film musi przełamywać jakieś normy, być kontrowersyjny i ekstrawagancki, jak ja sądzę oczywiście, a więcej co sądzę na temat kina i filmów... Zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńiparadise-city.blogspot.com (dawny coolturalny-tygodnik.blogspot.com)
Typowa francuska komedia. Jest miło, romantycznie - ale nie jakoś przesadnie, daleko od amerykańskiego kiczu. Trochę dramatu, ale też nie jakoś dużo, bo ludzi trzeba na duchu podnieść. Całkiem zabawnie w taki zwyczajny, naturalny, niewymuszony sposób. Nic aspirującego do Oscara, ale praktycznie mistrzostwo w przeciętności, z którą łatwo się utożsamić. Moim zdaniem Francuzi są właśnie mistrzami w takich historiach. Film oglądałam ostatnio i bardzo mi się podobał. Odprężyłam się i to było najważniejsze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. :)