Kto by chociaż nie kojarzył filmu Omen? Przyznać się ;) Osobiście nigdy nie miałam okazji obejrzeć go w całości, mam w głowie jedynie jego fragmenty. Kiedy tylko dostałam szansę przeczytania książki autorstwa scenarzysty powyższej produkcji, nie zawahałam się ani przez chwilę. Uznałam, że najpierw zapoznam się z wersją pisaną, a później nadrobię film.
Czasem staranie się o dziecko może być czymś ciężkim, a poronienia bólem nie do opisania. Dlatego też, kiedy Jeremy Thorn, amerykański ambasador w Wielkiej Brytanii, dowiedział się, iż jego żona urodziła martwe dziecko, załamał się. Dostał jednak od losu kolejną szansę, bo w tym samym momencie, kiedy jego syn umarł, sierotą został inny noworodek. Pragnienie potomstwa może być znamienne w skutkach, ale tym razem podmienienie dzieci mogło być jedynym słusznym wyborem.
Do czwartego roku życia było dobrze. Damen był ślicznym i miłym, choć małomównym i wycofanym chłopcem. Później jego kontakt z rodzicami ograniczył się do zbędnego minimum, a pieczę nad nim przejęła nowa, bardzo specyficzna opiekunka.
Odkrycie, że z własnym dzieckiem dzieje się coś złego, nie jest łatwe, ale z tym właśnie musieli się zmierzyć Katherine i Jeremy Thorn. Na dodatek, wokół rodziny zaczął węszyć pewien fotograf, który na swoich zdjęciach zobaczyć dziwne zjawisko, niczym błąd światłoczułej emulsji. Obrazu tej sytuacji dopełnia ekscentryczny, niemal bredzący ksiądz, który będzie chciał ostrzec pana ambasadora.
Podsumowując, Omen, to wciągająca i poruszająca książka. Nie jest to typowy horror, wywołujący jedynie strach u czytelnika, ale angażuje jego zmysły i niejednokrotnie zaskakuje. Czyta się dobrze, a co najważniejsze, zachęca do zapoznania się z wersją filmową.
Premiera: 17.10.2018
Filmu nie kojarzę, ale ja minimalnie oglądam produkcje telewizyjno-kinowe. Książka bardziej mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńKlimat książki i filmu to zdecydowanie me gusta :D Z pewnością przeczytam.
OdpowiedzUsuń