Kiedy
na okładce książki widnieje nazwisko King razy dwa, można się
spodziewać tylko jednego: wielu wrażeń podczas lektury. I tak
właśnie jest w przypadku Śpiących Królewien Stephena i
Owena Kingów, na nudę w tym tytule nie można narzekać.
Małe
miasteczko, więzienie dla kobiet, psycholog i hycel przeciwko sobie,
a także tajemnicza postać – kobieta, a może istota pozaziemska?
Pewnego
dnia wszystkie panie przestały się budzić. Ich ciała zaczął
porastać kokon, a w miasteczku zapanował chaos, jakby jakiekolwiek
panujące dotychczas prawo już nie obowiązywało. Zapanowały
bezprawie i panika, wśród walczących ze snem, kobiet.
Co
się stało ze światem? Czy to nowa choroba? Dlaczego atakuje tylko
płeć piękną? I dlaczego pojawiło się to u wszystkich w jednym
czasie? Te i wiele innych pytań zadają sobie bohaterowie
książki Śpiące Królewny oraz sam czytelnik.
Nie
mam dużego (a raczej nie mam żadnego!) doświadczenia z prozą
Stephena Kinga i nie mogę ocenić powyższego tytułu względem
innych jego dzieł. Mogę jednak stwierdzić z czystym sumieniem, że
Śpiące Królewny zrobiły na mnie pozytywne wrażenie.
Zostały one napisane w przemyślany i dowcipny sposób, nie brak w
nich komentarzy odnoście aktualnej sytuacji społecznej tudzież
politycznej. Książka ta pokazuje, że ludzie przechodzą samych
siebie, kiedy tylko przychodzi jakikolwiek kryzys, zamiast się
wspierać, kładą sobie kłody pod nogi. Ukazuje ona panikę tłumu
i brak logicznego myślenia.
W
Śpiących Królewnach nie brak emocji, bo gdy nie skupiamy
się na głównym temacie, czyli tajemniczych śpiączkach, śledzimy
historie rodzinne poszczególnych postaci, takie jak: podejrzenie o
zdradę, problemy pierwszej nastoletniej miłości, czy powody
dostania się do więzienie kobiet, które odgrywają ważniejsze
role w tej powieści.
Zdecydowanie
książka ta pokazuje różnice między płciami, jak zachowują się
one w momencie kryzysu. Jest to powieść poniekąd pokazująca
przewagę pań nad panami, bo to, że kobiety się nie budzą, nie
znaczy, że są słabsze, albo to na nie przyszła zagłada...
Nie
brak w powyższym tytule momentów zaskoczenia, losów bohaterów,
które szokują. Bo ludzie postawieni w trudnej sytuacji zmieniają
swoje priorytety i ogólne patrzenie na świat.
Podsumowując
całą moją wypowiedź na temat Śpiących Królewien, muszę
przyznać, że dzieło duetu Kingów jest bardzo dobrym umilaczem
czasu. Jest to spójna opowieść, która zarówno wciąga,
rozśmiesza (bawiłam się podczas lektury bardzo, bardzo dobrze!)
jak i zmusza czytelnika do refleksji na temat współczesnego świata
i tego, dokąd on zmierza.
Osobiście
polecam ;)
Nie znam jeszcze twórczości autora, ale chcę to zmienić. Od jakiej jego książki polecasz zacząć?;)
OdpowiedzUsuńDawno czytałam Kinga, a ta pozycja jakoś mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńMam na oku i z polecenia skorzystam :)
OdpowiedzUsuń