Sierpień minął mi w klimatach szpitalnych jeżeli chodzi o literaturę, oczywiście. Wyjątkiem nie okazała się książka Złączeni Carol Casselli. Sięgając po nią, nie wiedziałam czego się spodziewać, nie wgłębiałam się w opis, bo bałam się ewentualnych spoilerów. To, co mogę Wam w skrócie napisać to: nie zawiodłam się.
Tytuł ten jest bardzo wciągający i angażujący czytelnika, który już chciałby poznać zakończenie tejże powieści. W książce znajdzie on wiele emocji i wzruszeń, a także ogrom cierpienia i bólu.
Najważniejsze w fabule jest to, iż do szpitala trafia pacjentka bez tożsamości, której nikt nie szuka. Jest ona w krytycznym stanie i nikt nie daje jej wielkich szans na przeżycie. Nikt, oprócz Charlotte, jej lekarki, która zawsze walczy o swoich pacjentów do końca.
Są tutaj dwie główne bohaterki, którymi oczami odbiorca widzi wydarzenia mające miejsce na kartach Złączonych. Charlotte, to dojrzała lekarka, wiedząca co chce osiągnąć w życiu; jest w związku, z którego pragnie wyciągnąć więcej niż posiada, niż jest to możliwe. Jest to postać konkretna, silna, ale jednocześnie delikatna przez marzenia i cel, jaki sobie obrała. Czy uda jej się go osiągnąć? Raney natomiast, drugą narratorkę, czytelnik poznaje, kiedy ta ma mniej więcej dwanaście lat. Jest to dziewczyna znająca się na sztuce i sama ją tworząca oddając wszystko na płótno. Pewnego dnia spotyka dziwnego chłopaka, z którym się szybko zaprzyjaźnia, lecz ta znajomość nie należy do prostych, dzieli ich odległość zarówno kilometrowa jak i społeczna. Są tak różni, a jednocześnie potrafią ze sobą być i rozumieją się naprawdę dobrze. Rozdziały pisane z punktu widzenia Raney są zmienne, gdyż odbiorca śledzi jej zmiany życiowe, dorastanie, miłość i inne, mniejsze lub większe problemy.
Carol Cassella stworzyła bardzo realną historię o bólu, cierpieniu, chorobie ale także o miłości, nieraz ciężkiej i smutnej, ale w jakiś sposób pięknej. Styl autorki jest bardzo przyjemny, zgrabnie przeplata wydarzenia z przeszłości z tymi aktualnymi, trzyma czytelnika w niepewności i stresie do końca. Odbiorca zadaje sobie wciąż pytanie: Co się stało tej NN? I jak się można spodziewać, cała ta zagadka rozwiąże się na samym końcu. Jeżeli chodzi o gatunek literacki, to jest to obyczajówka z małym wątkiem miłosnym. Jest to cudowna hybryda gatunkowa, którą czyta się w mgnieniu oka i z wielką przyjemnością.
Rzadko sięgam po książki obyczajowe, ale jak widać, nieraz warto zrobić mały wyjątek i przeczytać coś tak cudownego i angażującego. Według mnie jest to genialna powieść, którą będę polecać. Jest to mój ewidentny ulubieniec roku 2015.
Za możliwość przeczytania książki, dziękuję:
Rzadko czytam książki z tego gatunku ale o tym tytule czytałam tak wiele pozytywnych recenzji, że coraz bardziej mnie do niego ciągnie :)
OdpowiedzUsuńMam na nią apetyt od momentu zapowiedzi, a po Twojej recenzji jestem napalona
OdpowiedzUsuńRównież rzadko czytam książki obyczajowe - jeśli już, to musi mnie bardzo zainteresować. Zachęcająca recenzja:)
OdpowiedzUsuńBrzmi intrygująco... Muszę rozejrzeć się za tą książką!
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce wiele pozytywnych opinii i jestem pewna, że spodoba mi się. To są moje klimaty ;)
OdpowiedzUsuń